Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urlop. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urlop. Pokaż wszystkie posty

piątek, 31 lipca 2015

.

Jakos musze rozpoczac ten post, moze od slowa wrocilam...
Choc bardzo nie chcialo sie i te 3 tygodnie zdecydowanie za szybko uplynely jak gdyby mialy skrzydla, to czas wrocic do rzeczywistosci.
Odpoczelam, opalilam sie, naladowalam pozytywna energia a teraz do pracy!
Mam dla was kilka zdjec, fajnie ze pytalascie o nie w poprzednich komentarzach :)
Najwiecej czasu spedzilismy w ogrodzie w basenie, bez niego nie daloby rady takie byly upaly :)


Nie pamietam dokladnie ale chyba w tamtym roku pokazywalam ten pawilon, wtedy uszylam zadaszenie a w tym roku firany.















A to mala zapowiedz tego co pokaze w nastepnym poscie.
Nasze wlasnie poddasze w Polsce ktore dokladnie w grudniu tamtego roku zaczelismy.
Ponad pol roku potrzebowalismy aby je od podstaw stworzyc. 
 Nie bylo latwo bo wiadomo jak to jest umawiac sie z fachowcami :/ ale rezultat jest zadowalajacy.
Dodam jeszcze ze autorem/projektamtem/wymyslaczem wszystkiego (w wiekszosci)  jest moj maz :)


Usciski
Lato nadchodzi! Po tym zimnym tygodniu bardzo ciesze sie na powrot upalow :)
Atena

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Jeszcze chwilke powspominam nasz urlop w Polsce:)
Ale obiecuje ze od nastepnego posta beda nowosci (cos dla chlopcow)
Taki byl udany ze wciaz wracam do zdjec a napstrykalam ich troche, najwiecej oczywiscie w ogrodzie.

To zdjecie akurat jest autorstwa mojego meza, ja w mojej ukochanej spódniczce ;))) 
To lato bylo falbankowo- koronkowe.
 

A ze temperatury rozpieszczaly niesamowicie, to basen przydal sie.
Zwlaszcza pewnej niedzieli gdy temp. powietrza osiagnela 37 stopni, zreszta wody nie byla wcale mniejsza.
:)


Posadzilam ogromne biale hortensje, pieknie wygladaly, ale za to te w Niemczech uschly (trudno sie dziwic po 3 tygodniach nie podlewania)  po powrocie nic kompletnie z nich nie zostalo :( 
I te w pl. pewnie taki sam los spotkal.


Na tarasie spedzilam wiele czasu, udalo mi sie przeczytac 3 ksiazki, jupi!!!  Ktore od dawna czekaly na taki przyjemny wolny czas.














A tu przedstawiam Wam nasz nowy ogrodowy paviln.
Przepiekna konstrukcje stworzyl nasz znajomy artysta kowal.


Ja natomiast musialam postarac sie o zadaszenie.
 Sporo z mezem myslelismy jak najlepiej bedzie wygladal.
Zwykle przy pavilonach dach jest nakladany od gory, my zdecydowalismy ze bedzie podwieszony od dolu.
I musze przyznac ze byla to idealna decyzja.


Poszlo prawie 10 metorw markizowego materialu, jest nieprzemakalny i bardzo dobrze chroni przed sloncem.
Tylko z szyciem bylo gorzej bo tkanina ciezka, dosyc gruba, a splot bardzo gesty.
Czasem maszyna  miala trudnosci z przeszyciem,  zwlaszcza przy doszywaniu tasiemek, ktore uszylam z tego samego materialu.
Koniec, koncow udalo sie, a szylam troche na oko bo tu w Niemczech i nie mialam mozliwosci np. przymierzyc do konstrukcji.
Zastanawiam sie jeszcze nad lekkimi, przezroczystymi firanami w kazdym rogu???
 Musze cos uszyc i nastepnym razem zobacze czy bedzie pasowac.






Ok, to tyle z naszej slaskiej wsi.
Sciskam Was i do nastepnego razu.
Atena

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Miłe niespodzianki...

W pierwszym dniu mojego (juz bylego) urlopu odpakowalm przesylki czekajace na mnie u mamy. Piekne gesty blogowych kolezanek spowodowaly moj ogromny zachwyt i usmiech. Jestem wciaz pod wrazeniem bezinteresownosci i po prostu sympatii w blogowym swiecie.

Pinel postanowila mnie tak od serca (doslownie) obdarowac pieknymi i pachnacymi przedmiotami. Drewniane serce tablczka, ze sliczna azurowa obwodka.

Serduszek w przsylce bylo wiecej...

A pachnace to mydelka truskawkowe i juz moje ulubione lipowe, genialne!
Dostalam tez drewniane dekorki, jak gdzies je wkomponuje wtedy pokaze.

Nastepna niespodzianka to od Klaus, dostalam dwa lawendowe talerze i do kompletu wieksza owalna patere. W sam raz na letnie wypieki.


Szczescie dopisalo mi rowniez w candy, udalo mi sie wygrac recznie robiony wisior.
Autorka tego cudnego egzemplarza jest Nurrgula, a kamien to jaspis indyjski.

Dziekuje Wam dziewczyny!

**********************************************************
Jeszcze wroce do mojego milo spedzonego urlopu w malowniczej wsi polozonej posrod pol złocacych sie łanem przenicy, falujacych tak wpaniale az dech zapieralo i urzekajacej majestatem lasow.

Na poczatek migawki z naszego podworka, to tu spedzilam wspaniale chwile i odpoczywalam.


A przy porannej kawie mielismy zwykle wspanialych skrzydlatych gosci, ktorzy klekotem umilali czas, niesamowite ptaki.








Przemierzylismy quadem kilometry lasow i naznanych drozek, co chwila mijalismy zakleta w krajobraz kapliczke czy pachnaca łąke. Czego pewnie na piechote nie zolalibysmy zobaczyc. Stawy i jeziorka tez wylanialy sie na naszej drodze, gdzie mozna bylo czesto raczyc sie pysznym pstragiem z grila.

W srodku pewniego lasu napotkalismy grob zolnierza, dziwne i zarazem niespotykane.
A wokolo piekne pola centkowane wrzosem.

Trafilismy rowniez do cudownego zrodelka, z bijaca krystalicznie czysta woda. Na drzewie obok szafkowa kapliczka Matki Boskiej. Legenda glosi ze to miejsce zaslynelo jako miejsce uzdrowien, wiec i my dziarsko na wszelki wypadek :) obmylismy twarz.

*******************************************************
W nastepnym poscie juz beda moje szyciowe dokonania pourlopowe.
Pozdrawiam slonecznie
Atena