Od paru dni piekne slonce i ciepelko.
I w domu pachnie jeszcze latem to przez wszechobecna lawende.
O ktorej mozna mowic tylko w superlatywach.
Tak na marginesie to nawet mieszkam na ulicy Lavendowej.
Wianuszek kupilam na A. wiadomo tam gdzie mozna wszystko kupic.
Jest perfekcyjnie wykonany, ja tez probowalam uplesc ale nie wyszedl tak okazale.
To ten przeze mnie upleciony.
Lawenda u mnie w miescie rosnie w duzych ilosciach, pewniego pieknego letniego dnia wybralam sie w takie miejsce z nozyczkami w reku ruszylam na lawendobranie, w ekspresowym tepie narwalam i juz mnie nie bylo ;-)
Moje wariacje na temat
Poczynilam też takie saszetki z lawenda.
Moga byc zawieszkami, ja lubie dodawac je do prezentow.
I nareszcie moj rower, nie spodziewalam sie, ze tak wiele z Was bedzie chcialo go zobaczyc.
Oto on.
Ja na nowo odkrywam przyjemosc z jazdy, dawno nie jezdzilam bo poprostu nie mialam roweru,
i juz wiem, ze byl to swietny zakup, tylko szkoda ze nie zostal kupiony wiele, wiele wczesniej.
A sciezki rowerowe mamy rewelacyjne i bezpieczne.
Zdjecia sa z niedzielnej przejazdzki.
Spotkane po drodze.
Na koniec jeszcze jedna przyjemnosc,ktora sprawila mi pewna sympatyczna Ewcia.
Poprosila mnie o uszycie konika morskiego (ktory zrobil zawrotna kariere) do upominku dodalam jeszcze muszle i woreczek.
A ja otrzymalam rozane podkladki, i tkaniny.
Ewa dziekuje z calego serduszka.
Mam nadzieje ze dotrwalyscie do konca, planuje aby te moje posty byly krotsze, jakos mi to nie wychodzi, ale obiecuje poprawe;-)
Zycze slonecznego dnia.